Oj, oj... coraz cięższy ten plecak od doświadczeń, ale takich wrażeń nigdy nie za wiele! Kolejny dzień, kolejne miasto. Przez chwilę poczuję się jak włodarz miasta wpuszczający lud do zamku przez zwodzony most. To odcinek pełen wyzwań i przełamanych barier, bo, jak to się mówi, strach ma wielkie oczy. Uniosę się wysoko w poszukiwaniu inspiracji na ryby bałtyckie, a także cofnę się w czasie do kulinarnych korzeni regionu. Sam zresztą będę gotował w nieoczywistych warunkach. Przełamie też swój strach do pewnej potrawy owianej legendą, potrawy mocno związanej z zapachem. A jakby tego wszystkiego było mało, dowiem się, jak wysoko można wynieść małą rybkę na piedestał. Ahoj przygodo!
Przepis na 4-5 porcji
Składniki:
Przepis:
Dokładnie mieszamy składniki marynaty. Nacieramy nią troć i zostawiamy na minimum 1,5 godz. Zawijamy ziemniaki w folię w wkładamy do ogniska na ok 1,5 godziny.
Kładziemy troć skórą do dołu na desce i przybijamy gwoździami. Deskę wkopujemy pionowo przy ognisku. Temperatura przy troci powinna mieć 60-70°C, aby to sprawdzić wystarczy wystawić rękę przy samej rybie. Jeśli damy radę chwilę potrzymać to jest ok. Jeśli od razu parzy należy odsunąć deskę od ognia. Troć pieczemy ok 15-20 min.
Nastawiamy garnek z wodą i odrobiną soli. Jak zacznie się gotować wkładamy fasolkę i gotujemy ok 10min. Po tym czasie przecedzamy. Wyjmujemy ziemniaki z ogniska. Odpakowujemy z foli i przekładamy do garnka. Dodajemy masło (10g), kminek, kefir i ½ koperku. Tłuczemy puree pod koniec soląc na smak.
Na patelni rozpuszczamy masło i smażymy fasolkę na „złoto”. Wyłączamy gaz i dodajemy pozostały koperek i szczyptę soli.
Nakładamy kolejno puree, porcję troci a na górę fasolkę z koperkiem.